Hiszpania 2016: Między nienawiścią a strachem

396

Ci, którzy mają teraz czterdzieści czy pięćdziesiąt lat, urodzili się, gdy dyktatorowi zostało kilka lat życia, a mimo to dorastali w nienawiści. Jego rodzice bali się duchów przeszłości i nienawidzili się chronić. Uprawianie polityki polegało więc na mówieniu ze złością o przeszłości: wojnie, złych, dobrych… W latach XNUMX. nie wszyscy nienawidzili tego samego, bo każdy miał inne duchy, ale nienawiść była ogólny. Stary numer dwóch Hiszpanii był bardzo żywy w kraju.

P1100218

Okazało się jednak, że rodzice tych dzieci, którzy byli dziećmi nienawiści, ponieważ urodzili się podczas wojny domowej, to oni położyli jej kres. Zbudowali lepszy kraj dla swoich dzieci, które wtedy były jeszcze dziećmi, w którym zamiast odrzucać innych, nauczyli się myśleć, że co najwyżej przeciwnik się myli. Uczyli swoje dzieci wyrozumiałości i tolerancji wobec różnic. Rodzicom w tamtym czasie szczególnie trudno było przekazać te wartości, ponieważ zaszczepili w nich coś przeciwnego. To pokolenie, które ma teraz siedemdziesiąt, osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt lat, zasługuje na wielki szacunek. Ich dzieci dorosły w kraju, w którym rodzice bali się i dorastali w środku koszmaru, ale zostali zmuszeni do życia z ufnością i spokojnego budowania lepszej przyszłości.

A ich dzieci ich słuchały. Dojrzeli w kraju, który wyraźnie szedł do przodu: bardziej otwarty, mniej fundamentalistyczny io wiele lepszy do życia. Nienawiść i strach zostały osaczone, odosobnione w łatwych do zarządzania slumsach: cztery źle wykonane graffiti, ściany lub podłogi zniszczone gniewnymi wiadomościami, których nikt nie wziął pod uwagę. To wszystko, co zostało z wojny:

Graffiti-Kościół-Sewilla-Franco2zdjęcie-53

 

Lata mijały, graffiti stawało się coraz rzadsze i nagle dzieci lat siedemdziesiątych zdały sobie sprawę, że są już dorosłe: trzydzieści lat po rozpoczęciu podróży miały w swoich rękach dobry kraj i nadchodził czas, by wziąć wodze.

To był rok 2006.

Dziesięć lat później wodze wciąż na nich czekają, a raczej minęły. Ich rodzice, ci, którzy zrodzili się z nienawiści, umierają, a oni, którzy powinni byli podnieść pochodnię, widzą, jak prezydent, który wygląda jak starzec, od miesięcy odmawia wszystkiemu. W międzyczasie wiele jego własnych dzieci nagle wtargnęło łokciami, by powiedzieć „nie”. Atmosfera znów zagęściła się.

Tutaj znów jesteśmy wciśnięci między nienawiść i strach, przyjmując nie w prawo i w lewo,  zupełnie różne, ale praktycznie nie do odróżnienia negatywy. W końcu wracamy do życia pośród duchów. Te sprzed pięćdziesięciu lat nazywano „wojną”, „komunizmem”, „faszyzmem”, „rozwiązłością”, „ETA”. Te, które są teraz nazywane są „bezrobociem”, „cięciami”, „IBEX”, „Wenezuelą”, „warkoczami”.

Co się z nami stało? Co się stało z naszym krajem, z rozsądnym współistnieniem, które zbudowali nasi starzy ludzie?

To, co się wydarzyło, było brutalnym kryzysem gospodarczym, na który nie byliśmy przygotowani: w obliczu którego raczej się rozbrajaliśmy. Kryzys, który musiał nadejść, ale którego nie chcieliśmy przewidzieć. A kiedy przyjechał, zastał nas żyjących w bańkach, które nagle eksplodowały, zostawiając nas w powietrzu na wysokości stu metrów i bez spadochronu. W krótkim czasie miliony obywateli zostały rzucone na ziemię, nagle: w nędzę, biedę, emigrację. Miliony nasion zostały rzucone, by zrodzić kolejną generację nienawiści.

Mamy już tutaj tę nową generację nienawiści. To ci, którzy teraz sieją strach w ciałach naszych starszych.

To logiczne, że młodzi ludzie tak się potoczyli: mają mnóstwo powodów do oburzenia. Ta przeklęta dekada, przez którą przeszliśmy, wytrąciła nas wszystkich z równowagi. I są bardziej narażeni. Nie są odpowiedzialni, ale ofiary i przynajmniej mają odwagę, by się zbuntować.

Wszyscy jesteśmy winni rozłamu społecznego, w który się wpakowaliśmy. Rządy nie przewidziały: zadowalały się statystykami, które oferowały doskonałe dane o PKB, ale mierne dane dotyczące bezrobocia. W 2000, 2004, nawet w 2008 pogodzili się z posiadaniem cudownego kraju, który mimo to miał stopę bezrobocia trzykrotnie przewyższającą naszą. Ta rażąca sprzeczność powinna wystarczyć, by zrozumieli, że robią wiele rzeczy źle: kraj z piętnastoma milionami dawców nie może żyć w środku bańki bogactwa i utrzymywać dwa miliony bezrobotnych. Ale w tamtych latach ani rządy, ani obywatele nie chcieli tego widzieć. Nikt nie chciał wiedzieć, że jeśli niektóre rzeczy nie sumowały się, gdy wszystko szło tak dobrze, oznaczało to, że skończy się to okropnie źle, gdy tylko sprawy potoczą się trochę źle.

Po osiągnięciu 2007 i 2008 roku nadszedł nieunikniony upadek. A w 2009 i 2010 r. surowa rzeczywistość ożywiła tę nienawiść, która jest tak bardzo nasza, która była uśpiona, ale nie wygasła. W obliczu przepaści, w którą wpadaliśmy, wszyscy szukaliśmy winnych, którzy by nas uniewinnili.. jest człowiekiem. Spojrzeliśmy wstecz na dawną Hiszpanię dwóch Hiszpanii: wróciliśmy do nienawiści i obwiniania innych.

Wróciliśmy do obwiniania innych i nienawidzenia ich

 

W Katalonii znaleźli winowajcę, zwanego Hiszpanem, i niektórzy go znienawidzili. Prawica znalazła winowajcę, który nazywał się José Luis, i nienawidzili tego. Po latach nadal żyją z dochodów z tej nienawiści, przekształconej w strach. Teraz nazywają go „Pablo”, a on zamienia strach przed starcami w śluby. Lewica też znalazła winowajcę i ich fetysze. nazywali ich cięcia, kapitalizm, neoliberalizm, bankowość, IBEX,… podsumowując to jednym słowem: Rajoy. I tam kontynuują, wzmacniając swoją nienawiść i szukając nowych obiektów obywateli których można nienawidzić, gdy Mariano odejdzie. Który będzie wkrótce.

Ale już wcześniej, w 2011 roku, napięcie było nie do zniesienia, a ulice wypełniały oburzone osoby. Na szczęście to oburzenie znalazło kanały i trafiło do Kongresu w 2015 roku. Tym razem zrobiliśmy coś lepiej, musimy to przyznać. Powstrzymywana wściekłość nie wtargnęła do Parlamentu, jak kiedyś, sprzymierzona z brutalną siłą, z trójgraniastym kapeluszem i pistoletem w dłoni, ale z dredami, całującymi się przyjaciółmi i karmiącymi dziećmi. Wszedł z całą legitymacją i wszelkimi prawami, nie popełniając łajdactwa polegającego na sforsowaniu drzwi.

Zdarza się jednak, że legitymizacja jest konieczna, ale niewystarczająca. W tej Hiszpanii lat 2010, przestaliśmy widzieć w sąsiedzie niewłaściwą osobę. Wracamy, by głosić to, co Hiszpanie zawsze wykrzykiwali: że sąsiad to facet, którego warto nienawidzić i pogardzać. Nienawiść zalała wszystko, z możliwie najbliższym stylem, bez względu na to, jak wiele niewymawialnych środków jest teraz używanych w stosunku do naszych przodków: twitter, facebook, fora, whatsapp. Stara nienawiść ubrała się w nowe szaty, aby stworzyć wściekłe, pozbawione nadziei pokolenie, które musi zidentyfikować twarze winowajców. Ale dla tych, którzy mają pewne doświadczenie, wszystko to nie jest oszukane: To nie jest zmiana, to jest zwykły biznes. Te dzisiejsze dzieciaki to nasi wskrzeszeni dziadkowie: ta sama twarz, ta sama złość, ta sama ślepa gorycz.

Ile lat mają młodzi: jak bardzo drogie i przewidywalne!

Zajmują już miejsce w Parlamencie iw społeczeństwie. Ale praktycznie nic się nie zmieniło od stu lat: ani szaty, w które ubrana jest nienawiść, ani jej podstawa. Prawnuki to klony swoich pradziadków.

Na szczęście nie wszystko tak wygląda. Wraz z nienawiścią żyje nadzieja i szczera chęć poprawy. Wraz z niechęcią pojawia się chęć budowania. Jesteśmy bardziej kulturalni i lepiej przygotowani niż w przeszłości. Problem polega na tym, że na razie zło zagłusza dobro. W tych, którymi jesteśmy. Niektórzy głoszą, że „ja jestem zmianą” i wierzą, że to proklamacja jest demokratyczna. Ale zmiana albo jesteśmy wszyscy, albo nie będzie. Nie możesz się zmienić, odwracając się plecami do części społeczeństwa. A prawda jest taka, że ​​połowa Hiszpanii nienawidzi Partii Ludowej, ale druga połowa boi się Podemos, więc obie nie są w stanie przewodzić czemuś, co służy nam wszystkim.

Połowa Hiszpanii nienawidzi Partii Ludowej, ale druga połowa boi się Podemos, więc obaj nie są w stanie przewodzić czemuś, co działa dla nas wszystkich.

Praca przejściowych rodziców, teraz dziadków, teraz prawie martwych (niektórzy na pewno nie żyją) rozpadła się. Wracamy do dwóch Hiszpanów, z których jedna jest śmiertelnie przerażona, druga pełna nienawiści, a obie przypisują sobie przeciwną rolę winowajcy. Dlatego dla wielu ten, kto buduje mosty, jest tchórzliwym zdrajcą swoich zasad, a ten, kto je wysadza w powietrze, jest konsekwentnym bojownikiem o jedyne prawdziwe ideały.

Niektórzy piją z nienawiści. Inni ze strachu:

 

bbb

 

ccc

 

 

Zaszycie ran zajmie trochę czasu, zanim nietolerancja ponownie się zmniejszy. Lata kryzysu, niesprawiedliwości, brutalnej biedy i nierówności, które nas otaczają, zatopiły nasze serca w niegaszonym wapnie, a następnie ekshumowano je, aby odsłonić je w środku Kongresu. I choć wszyscy uważają, że winny jest ten drugi, Winowajcą jest całe społeczeństwo, które w latach 90. i 2000. nie wiedziało, jak przeprowadzić niezbędne reformy, abyśmy byli przygotowani, gdy coś pójdzie nie tak. Nie przyjęto żadnych środków naprawczych. Żadnych głębokich zmian, które poprawiłyby nas poza powierzchnią. „Już nam idzie całkiem nieźle” – zdawaliśmy się myśleć. Niczego nie dotykajmy, nikomu nie przeszkadzajmy, niech nikt nie urządza demonstracji przeciwko nam za zamach na ich przywileje, dajmy się ponieść... Ani w aspekcie terytorialnym, ani gospodarczym, ani społecznym reformy nie były którą zalecali wszyscy eksperci i która przygotowałaby się na przyszłość. Nie było ambicji ani poczucia stanu. „Niech wymyślają” – powiedział pradziadek Unamuno. „Niech inni się reformują” Aznar i pierwszy Zapatero głosili sobie, współodpowiedzialni za bańki i fikcyjne wzrosty. A ponieważ nie przeprowadzali reform, kiedy mogli, Zapatero i Rajoy musieli później przyjąć brutalne cięcia, kiedy było już za późno na cokolwiek innego.

Czy utkniemy w tej sytuacji, czy to przejściowe? jeszcze nie wiemy. Nasza przyszłość zależy w dużej mierze od tego, co wydarzy się między dniem dzisiejszym a 26 czerwca: wielkość lub nędza, egoizm lub hojność tych, którzy decydują za nas. To ma znaczenie, i to bardzo, jeśli ostatecznie opowiemy się za rządem harmonii czy też rządem konfrontacji. Nie jest taki sam. To nie będzie to samo. A jeśli nie będzie rządu, jeśli w końcu dojdziemy do 26-J, obywatele będą mieli coś do powiedzenia. Wtedy nadejdzie nasz czas. Koniecznym staje się skopanie tyłka dwóm Hiszpanom, którzy patrzą w lustro, nienawidzą się nawzajem, boją się nawzajem i potrzebują siebie nawzajem. Tylko jeśli zrobimy to w ten sposób, wyjdziemy z tego.

"harmonia była możliwa„, to motto, które pozostawiła nam era Adolfo Suáreza i Santiago Carrillo. Teraz, po tej przeklętej dekadzie, zmarnowaliśmy wszystko i wróciliśmy do resentymentu, zapominając, że nienawistne odbicie, które widzimy w swoich oczach, to nie obraz tego, na kogo patrzymy, ale nasza własna odrażająca twarz.

 

nienawidzę twarzy

 

 

37 lat temu, pod przykrywką, w środku Wielkiego Tygodnia, Adolfo Suárez miał odwagę zalegalizować partię komunistyczną, stawiając czoła całej historii nienawiści, aby ją przezwyciężyć. Teraz to, co dzieje się za kulisami iw środku Wielkiego Tygodnia w 2016 roku, na zawsze naznaczy naszą przyszłość. Istnieją tylko dwie opcje rządu: zgoda lub wykluczenie. Albo osiągniemy szerokie porozumienie między różnymi partiami, które ustąpią i będą ze sobą współpracować, albo opowiemy się za frontyzmem narzuconym przeciwnikowi.

Konsekwencje wyboru jednej lub drugiej ścieżki będą bardzo różne.

 

Twoja opinia

Tam jest trochę normy skomentować Jeśli nie będą one przestrzegane, doprowadzą do natychmiastowego i trwałego usunięcia z serwisu.

EM nie ponosi odpowiedzialności za opinie swoich użytkowników.

Chcesz nas wesprzeć? Zostań Patronem i uzyskaj wyłączny dostęp do pulpitów nawigacyjnych.

Zapisz się!
Powiadamiaj o
396 komentarze
Najnowszy
Starsze Najczęściej zagłosowano
Informacje zwrotne w linii
Wyświetl wszystkie komentarze

VIP Miesięczny Patronwięcej informacji
ekskluzywne korzyści: pełny dostęp: podgląd paneli na kilka godzin przed ich publiczną publikacją, panel dla ogólny: (podział mandatów i głosów według województw i partii, mapa zwycięskiej partii według województw), electoPanel autonomiczny ekskluzywny dwutygodnik, ekskluzywna sekcja dla Patronów w El Foro i electoPanel especial VIP ekskluzywny miesięcznik.
3,5 € miesięcznie
Kwartalny wzór VIPwięcej informacji
ekskluzywne korzyści: pełny dostęp: podgląd paneli na godziny przed ich otwartą publikacją, panel do ogólny: (podział mandatów i głosów według województw i partii, mapa zwycięskiej partii według województw), electoPanel autonomiczny ekskluzywny dwutygodnik, ekskluzywna sekcja dla Patronów w El Foro i electoPanel especial VIP ekskluzywny miesięcznik.
10,5 € za 3 miesiące
Semestralny wzór VIPwięcej informacji
ekskluzywne korzyści: Wyprzedzenie paneli na kilka godzin przed ich otwartą publikacją, panel dla generałów: (podział mandatów i głosów na prowincje i partie, mapa zwycięskiej partii według prowincji), ekskluzywny dwutygodnik autonomiczny electoPanel, ekskluzywna sekcja dla Patronów w El Foro i ekskluzywny electoPanel miesięczna oferta VIP.
21 € za 6 miesiące
Coroczny kapitan VIPwięcej informacji
ekskluzywne korzyści: pełny dostęp: podgląd paneli na godziny przed ich otwartą publikacją, panel do ogólny: (podział mandatów i głosów według województw i partii, mapa zwycięskiej partii według województw), electoPanel autonomiczny ekskluzywny dwutygodnik, ekskluzywna sekcja dla Patronów w El Foro i electoPanel especial VIP ekskluzywny miesięcznik.
35 € za 1 rok

Kontakt z nami


396
0
Chciałbym, aby twoje myśli, proszę o komentarz.x
?>